Za górami i borami, głęboki dolinami grupa muzykantów popełniła płytę, która pełni funkcję niezwykłą, bo przenosi z hucznych ulic zatłoczonych miast na trakt prowadzący prosto do ciepłej tawerny na rozdrożach. „Elegia o Latach Minionych” zespołu GreenWood to folk mocno osadzony w czasach zamierzchłych podpartych efemeryczną fantastyką i brzmieniem irish.

Czy tego chcemy, czy też nie muzyka GreenWood zabiera nas w całkiem inną rzeczywistość, do której musimy się dopasować. Wcisnąwszy ‘odtwórz’ przenoszę się do zatęchłej tawerny, zza szynku spogląda na mnie karczmarz przecierający szklanice brudną szmatą, w jednym z kątów stoi grupa bardów, a w dłoniach dzierżą whistle, fiddle, bouzouki, akordeon tudzież gitarę. Byłam usiadłam na zydlu przy samym szynkwasie przystawion i wsłuchałam się w „Elegię o latach minionych”, którą muzykowanie rozpoczęto. Spod szczwanych palców popłynąć poczęły nuty spokojne, rytmiczne, wzruszające, serce napełniając radością i ukojeniem. Męski dwugłos w akompaniamencie gitary i akordeonu splótł się w płynącej melodii z żeńskim wokalem – zaczynają bajać.

A utwory ich iście zacnymi są, zawżdy niektóre z nich to wyśpiewane, poważne historyje. „Pieśń Słowiana” chociażby to legenda o Smoku Wawelskim, którą grajkowie opowiadają dzięki głosom swym zaistym i instrumentom niepodlejszym, bo i flet uświadczyć można, i tamburyn, a i fiddle pieszczą uszy ciżby. Inspiracją dla GreenWood do opowiedzenia tejże historii był tekst „Starej Baśni” Kraszewskiego. Dotykanie starych podań i przeszłości Polski oraz rozprawianie o tym w tak średniowiecznym, staropolskim stylu chwyta za serce. Nie da się przejść wobec takiej muzyki obojętnie. „Kołysanka piastowska” to kolejne, ogromne studium czasów zamierzchłych, bowiem utwór ten to kołysanka, którą wyśpiewywała Dobrawa swemu małemu synowi, o którym słyszał każdy, mianowicie Bolesławowi Chrobremu. Zachowanie oryginalnego, staropolskiego języka jeszcze mocniej oddziałuje na zmysły, a charyzma śpiewaków i mnogość instrumentów dodatkowo nadaje osobliwego charakteru utworowi przenosząc z zatęchłej tawerny do komnaty małego króla:

Leli, leli synaczku – na niebie gwiazdy odwieczne
Na Twym szczycie, lśnią srebrzystym ćwiekiem
Miesiąc stroi odblaskiem
Twe czoło Miesiąc władcą Ci z oczu błyska
Bolej sławy! Bolej sławy! Bolej!

Bajanie i opowieści różnych historyj nie ma końca. „Ballada o Czarnej Śmierci” to opowiedziane przez muzyków ludowe podanie o pladze dżumy, która dotknęła Cieszyn w wieku XVI. „Pieśń o Nimrodel” to historia elfki, która odeszła w górskie włości, a jak na elficką białogłowę przystało na wietrze lekki był jej krok, zaś lico miała białe. Nie brakuje także bieszczadzkiej legendy „Biesy i Czady”, której przekaz jest w pełni instrumentalny – nie pada żadne słowo, niemniej duchy leśne i diabły słowiańskie szaleją w melodii tego utworu, a zmiany tempa i różność instrumentów tworzą przekaz przejrzysty i taki, który można odebrać tylko metafizycznie. Słuchacz zamienia się w jeden wielki pochłaniacz emocji. Ten sam charakter ma utwór „Hej na Lisa!”, do którego skądinąd można wywinąć nietuzinkowego obertasa. Nogi wręcz same podrywają się tańców i hulanek. Na płycie rozbrzmiewa także język angielski w utworach „Scarborough Fair” oraz po części w „Weselu Marii”. Ważnym jest fakt, iż nawet przy zmianie języka treść nadal jest czytelna i osadzon ciągle w średniowiecznym świecie nie pozwala wyjść z sal starych grodów i przybytków.

Tak wiele myśli tłoczy się w mej głowie na temat GreenWood, że sama nie wiem, co jest ważniejsze. Przede wszystkim zaprzedaję swą duszę za staropolską mowę, której w tych czternastu utworach jest mnogo. Za każdą tawernę, kostur, ciżbę, anioła, który polata, lico i za gęślarza jestem wdzięczna, ponieważ coraz mniej w naszej rzeczywistości korzeni słowiańskich, legend i podań, czyli podwalin polskiej kultury. Z całą odpowiedzialnością polecam płytę „Elegia o Latach Minionych” każdemu zakochanemu w staropolszczyźnie, słowiańszczyźnie, fantastyce, a przede wszystkim fanom RPG-ów (role-playing game) i TGF-ów (tekstowych gier fabularnych), ponieważ ta płyta to niemal godzinny zastrzyk inspiracyj. Od dziś także i moich.

Mol(l) Płytowy

Mój facebook

Mój instagram

Pierwsza publikacja tekstu nastąpiła na nieistniejącej już stronie dobrapolskamuzyka.pl.