Dwa światy: sensualny i mocny, damski wokal i męski, gitara basowa i kontrabas. Czy w Makulaturze mogło pojawić się lepsze i bardziej treściwe połączenie niż koncert zespołu Mist, a zaraz po nim The Orange Basement? Wątpię!

Czym pachną Mist? Ich muzyka to delikatna woń spokojnego, sielankowego dnia, zapach ciepła, babiego lata, efemeryczności. Kiedy zaczęli grać, Makulatura wypełniła się dźwiękiem bluesowego brzmienia: doskonałe partie klawiszowe, niesztampowe, do tego kontrabas i mocny, zdecydowany głos wokalistki. Wypada państwa przedstawić: wokal – Monika Dropik, kontrabas – Michał Herman, gitara – Mateusz Żurowski, perkusja – Kamil Wróblewski. Soulowe granie, przemieszane z jazzem i bluesem, przypominało mi także trochę piosenkę aktorską, głównie przez wokalistkę, tak dojrzałą i pewną siebie, że można byłoby ich słuchać i słuchać. Wielkim plusem niebanalnych tekstów jest to, że są po polsku! Podsumowując: Mist! Dlaczego o Was nie słychać wszędzie? Dojrzali artyści przez wielkie „a”, współgrający ze sobą, tworzący kawał świetnej, ambitnej muzyki. Chciałabym jeszcze. Czekam na płytę!

A co z The Orange Basement? Tu – dla odmiany – szaleństwo, power, kompletne nieokiełznanie na scenie. Męską grupę słuchałam na żywo już po raz kolejny i nadal twierdzę, że są doskonali. Genialny gitarzysta, w którego stronę ślę milion ukłonów, wygląda na początku tak niepozornie, że nie można wręcz uwierzyć jaki demon muzyczny potrafi w niego wstąpić! Perkusja z niczym mu nie ustępuje, choć wiadomo, że to inny rodzaj grania. Zaraz, zaraz! Zanim się rozpędzę na dobre: David Rock – wokal, Jakub Ganczewski („Gangu”) – gitara, Dariusz Goc – bas, wokale, Michał Łomżyński – perkusja. Widzieliście kiedyś basistę, który grał akordami? Ja nie, aż do momentu, kiedy przyszłam na The Orange Basement. Świetne, rozbudowane partie basowe. Jak wiadomo zawsze narzekam, że za mało basu, gdzieś ten basista na końcu świata i sceny – tutaj tego nie było! W końcu naładowany pozytywnymi emocjami, szczery i porządny wokal. Na dodatek są otwarci, pozytywni, szczerzy i prawdziwi. I obiecali mi wywiad! Trzymam za słowo, będę dręczyć i męczyć w czerwcu!

Podsumowując: koncert jakby spotkali się aniołowie z diabłami. Nie wiem, co lepsze, a może wiem: na równi dobre, na równi satysfakcjonujące. Mam dla Was jeszcze kilka słów, które udało mi się nagrać przy okazji wcześniejszego koncertu The Orange Basement, w 2Kołach. David mówi do Was po hiszpańsku i angielsku!

David Rock – The Orange Basement

Dziękuję Warszawie, dziękuję osobom, które przychodzą na koncerty, Polacy są wyedukowani muzycznie i traktują muzyków jak rzemieślników – i to jest dobre!

 

Mol(l) Płytowy

Mój facebook

Mój instagram