City Of Mirrors znać możecie z polskiego talent show „Must Be The Music. Tylko Muzyka”. Ich pierwszy studyjny album Echoes został wydany pod patronatem Polskiego Radia. Dla mnie pierwszy znak najwyższej jakości. Spętana sentymentem do Polskiego Radia, zapragnęłam posłuchać „Echoes” i powiem tyle: nie mogę się nasłuchać.

Od czego by tu zacząć. Carolin Mrugała, Kuba Piłkowski, Milad Al’Khamisty, Sergio Alejandro Pinilla Vasquez, Maciej Kraśniak. Oto oni, City Of Mirrors. Stworzyli płytę niemal w całości po angielsku, bo sama Carolin Mrugała twierdzi – w tym języku czuje się pewniej niż w polskim. Tworzą rock z pogranicza alternatywy i popu, z naciskiem na rock. Zazwyczaj podchodzę sceptycznie do polskich produkcji całkowicie anglojęzycznych, ale ta płyta jest tak doskonała, a angielski po prostu tu pasuje! Wszystko jest zaśpiewane wyraźnie, ładnie, płynnie. Carolin jest tak wyrazistą osobowością muzyczną, że w zasadzie trochę nie wiem, jak Wam o niej opowiedzieć. Na początku jej słuchałam: dość wysoki, kobiecy głos. Nawet przyszło mi na myśl, że brzmi standardowo. Jakim to było grzechem z mojej strony! Kajam się tu i teraz za tę myśl! Kiedy usłyszałam w utworze Antiseptic to mocne, charakterystyczne, pełne run w refrenie, to uwierzcie mi, miałam ochotę przyspieszyć, uciekać, dla swojego własnego życia. Przecież emocje, które wręcz wylewają się z wokalu w Made Of Clay, są tak silne i tak zarażające, że słuchanie kompozycji City Of Mirrors to nie tylko przyjemność, ale poruszające przeżycie. Przy kolejnej rundce z płytą wsłuchałam się w Carolin i zaczęłam coraz bardziej ją doceniać. zauważać jak dorosłą i utalentowaną jest kobietą, jak świadomym muzykiem. Wyśmienita. I jak Wilczą zamieć z W3 zaśpiewała… Miłość do Wiedźmina wraz z City Of Mirrors dzielę więc posłuchajcie i Wy:

Dobrze, miało być o Echoes! Kolejna doskonała rzecz na płycie: rytm. Przechodzenie ze spokojnego w bardziej dynamiczny, manipulowanie basem (przynajmniej na moje ucho jest to wielki udział basu), także perkusją, gitarami elektrycznymi. Niesamowicie wszystko współgra: do głosu Carolin, miejscami mocnego, miejscami delikatnego, dochodzą szepty i przeszkadzajki czy różne efekty gitarowe (Listen). Rzadko zdarza się, żeby w jednym utworze działo się aż tak dużo i żeby takie zmiany rytmu czy mocne wejścia pasowały do siebie. Mięsista gitara tuż obok acapella lub śpiewu w asyście tylko pojedynczych dźwięków – niesamowite.

Bardzo lubię to, że od razu na płycie pokazany jest pazur. Zadziorne gitary, mocny głos wokalistki. Nawet w utworach spokojniejszych, jak Rescue czy Echoes (kolejny majstersztyk!), nie brakuje wyrazistej perkusji, wielobarwnych dźwięków gitar. Mam też wrażenie, że płyta jest bardzo dobrze zrealizowana: słychać naprawdę każdy instrument, każde uderzenie w talerze, bas. Nienachalnie, nie za głośno, instrumenty się nie przekrzykują, a tworzą doskonałą całość, która gości w sobie czasem i ciszę, a ta gra niczym taki sam instrument, który dzierżą muzycy w dłoniach.

Na koniec może napiszę jeszcze kilka słów o utworze, który jako jedyny został wykonany po angielsku i po polsku. Neony/City Lights. Do tej pory nie mogę się zdecydować w jakim języku wolę go słuchać. W ostatecznym rozrachunku, dla polonisty językoznawczy zawsze lepszy będzie polski, dlatego nawet jak słucham po angielsku, to śpiewam po polsku! 🙂 Co jednak ważnego chciałabym rzec: tekst jest dobry w obydwu językach, po polsku bardziej kwiecisty (ponieważ właśnie taki jest nasz język: zdecydowanie bardziej elastyczny i metaforyczny niż angielski) i ja osobiście uważam, że Carolin nie powinna się obawiać tekstów polskich, ponieważ pisze (a także śpiewa) je przynajmniej tak dobrze, jak po angielsku!

Długo Wam opowiadałam, bo też długo mam już tę płytę, a zasługuje ona na przynajmniej trzy razy więcej słów niż napisałam do tej pory. Czasem zwyczajnie ciężko opowiedzieć i przekazać cały ładunek emocjonalny, jaki ma się po przesłuchaniu szczególnie dobrego materiału dźwiękowego. Nie mam absolutnie żadnego zastrzeżenia do Echoes, chociaż bardzo chciałabym napisać, że jest cudnie, ale troszkę tutaj nie dopracowali. Słuchałam ich w podróży, w samochodzie, w metrze i podczas gotowania. Słuchałam ze słuchawkami na uszach, po prostu siedząc i trwając w muzyce, słuchałam jako tło do książki (co było jednak ciężkie przy takich utworach). Przekaz muzyków jest silny, uzależniający. To wielkie szczęście i radość, kiedy można posłuchać profesjonalnej, dojrzałej płyty.

Moi mili – z całą odpowiedzialnością powiem: City Of Mirrors i płyta Echoes to standard przynajmniej europejski, jak nie światowy. Przypuszczam, że wiele osób mógłby się zdziwić, że pod polską banderą powstał tak doskonały i dojrzały album. Polecam z całego serca.

Podrzucam Wam linki do zespołu:

Facebook

Strona internetowa

Youtube

Mol(l) Płytowy

Mój facebook

Mój instagram