Cudze chwalicie, swe… a nie, zaraz. Nie tym razem. Można więc powiedzieć, że cudzego nie znacie i nie chwalicie. Po tym świętokradzkim przeinaczeniu przysłowia, chciałabym opowiedzieć Wam dzisiaj o fińskim zespole Teräsbetoni. Jeśli jesteście miłośnikami heavy metalu, koniecznie przeczytajcie do końca.

Kim są?

Teräsbetoni to grupa założona w 2002 roku, składająca się z czterech muzyków: Jarkko Ahola – wokal i bas, Arto Järvinen – wokal i gitara, Viljo Rantanen – gitara, instrumenty klawiszowe, Jari Kuokkanen – perkusja. Jak sami o sobie piszą, podjęli się misji prawdy, honoru i braterstwa.

Nazwa zespołu, co tu dużo mówić, dla Polaka brzmieć może epicko. W tłumaczeniu z suomi oznacza… żelbeton, który – według muzyków – jest kombinacją porządnej konstrukcji, czyli czegoś, co jest nierozerwalne, silne i niezmienne. Nazwa nawiązuje więc do mocnego brzmienia, jakie prezentuje Teräsbetoni, ale także do konsekwentnego używania języka fińskiego w swoich utworach.

Muzyka, którą grają, to epicki, najczystszy w swojej postaci heavy metal, czyli mocne gitary, bardzo charyzmatyczny, silny wokal, szybka i mięsista perkusja. Na czterech wydanych krążkach (Metallitotuus [platyna w 2005], Vaadimme Metallia [złoto w 2006] i Myrskyntuoja [złoto w 2008], Maailma tarvitsee sankareita)  stworzyli świat – Republikę Metalu – w której panują majestatyczni wojownicy na rączych ogierach, zwycięsko przebijający się przez średniowieczne pola bitew. Śpiewają więc o mieczach, toporach, wygranych bataliach, ale i o wierze, uczciwości, lojalności, zaufaniu, wartości przyjaźni, a także o godności i braterstwie. Ich występy są energiczne, a przesłanie zawsze radosne i proste. Dodatkowo widowisko jest epickie – panowie bowiem występują z nagimi torsami, okrytymi czarnymi skórami ze stalowymi ozdobami.

Dla wizualizacji linkuję Wam występ Teräsbetoni podczas Eurowizji w 2008 roku. Byli oni reprezentantem Finlandii w finale, który odbił się w Serbii.

Co myślę o Teräsbetoni?

Przede wszystkim ich muzyka jakościowo reprezentuje wysoki poziom. Charakterystyczny wokal, „galopująca” perkusja, gitarowo także satysfakcjonują. Bardzo podoba mi się także to, że śpiewają w swoim ojczystym języku, który jest szalenie ciekawy nie tylko brzmieniowo, ale także gramatycznie (chociażby to, że nie ma w tym języku czasu przyszłego).

Podoba mi się także energia, jaką wysyła w świat ten zespół. W stu procentach pozytywne emocje, teksty pokrzepiające i propagujące wartości, które niezależnie od kultury są po prostu ważne.

 

Wikingowie o Finach mówili, że władają ciemną siłą, że są czarownikami. W muzyce i narracji, jaką prowadzi Teräsbetoni, widać to z pewnością – mocarność, odrobina szaleństwa, także to, że sprawiają wrażenie, jakby granice dla nich nie istniały.

 

Mol(l) Płytowy

Mój facebook

Mój instagram

 

Informacje zaczerpnięte z oficjalnego facebooka zespołu