Zachwycamy się światowymi artystami, piejemy do hitów, które wdrapują się na najwyższe listy przebojów. A ja po raz kolejny powiem – zobaczmy, jakie skarby mamy na swoim podwórku i zachwycajmy się, bo jest czym. Dzisiaj Zła Wola – „The best od VOL. 2”.

O Złej Woli pisałam już kilka razy (wywiad), a robię to znowu z ogromną przyjemnością, bo grupa ta jest nie dość, że bandą sympatycznych gości, to na dodatek mają w sobie mega power i robią naprawdę dobrą muzykę. Mogłabym skończyć swoją recenzję tutaj, prawda? Wszystko już zostało powiedziane. Jednak pomęczę Was jeszcze chwilkę, żeby Wam opowiedzieć, co takiego mi się podoba w tej pięcioosobowej szajce z Warszawy.

„The best of VOL. 2” to przede wszystkim mocne gitarowe granie, a ci, którzy już tu ze mną trochę są wiedzą, że taką muzykę właśnie lubię. Przesiąknięta ciężkimi, mięsistymi riffami, brzmiącymi satysfakcjonująco na płycie, a także na żywo. Za sekcje gitarowe odpowiadają Marek „Ojciec” Malinowski (gitara prowadząca), Andrzej „Kuczi” Kuczyński (gitara solowa) i Artur „Didi” Dziedzic (gitara basowa). Osoby, które nie za bardzo lubią gitarowe granie mogą się poczuć nieco przytłoczone, bo naprawdę każdy utwór naładowany jest i solówkami, i gitarą prowadzącą, i basem. Jednym z dobrych przykładów gitarowości Złej Woli jest utwór „Zabij mnie”, którym panowie promowali krążek.

 

Warto wspomnieć także o sekcji perkusyjnej za którą odpowiada Kuba „Anioł” Pierzchała. Równo, bardzo różnorodnie, z powerem kiedy trzeba i powściągliwie, gdy wypada. Moim zdaniem to perkusja dopina utwory na ostatni guzik, spaja je w jednolitą całość. Powiedziałam Aniołowi kiedyś i teraz chciałabym powtórzyć to tutaj – że gratuluję mu bycia tak świetnym perkusistą. Musicie przyznać, że zazwyczaj o tym gościu walącym w gary się zapomina, on sam też po prostu sobie tam tłucze. W przypadku Anioła to się po prostu nie dzieje, a w trakcie koncertu – mimo że siedzi z tyłu – widać go i jego podskakującą wręcz perkusję tak samo jak Wojtasa stojącego na froncie sceny. Myślę, że dobrym na zobrazowanie moich słów utworem jest „Nie widzę siebie”.

 

 

W końcu wokal za który odpowiada Wojtek „Wojtas” Dobrzyński. Na początku myślałam sobie o nim, że w sumie nie jest to powalająco charyzmatyczny głos, śpiewa z manierą, za którą osobiście nie przepadam, ale pierwsze wrażenie zazwyczaj bywa złudne. Tak było w tym przypadku – maniery nie polubiłam, jednak doceniłam to, że Wojtas potrafi śpiewać mocno, tajemniczo, potrafi szeptać, ale i się sowicie wydrzeć, co przy takim graniu jest jak najbardziej pożądane. Osobiście wolę te piosenki, w których jest więcej mocy niż ballady (ale ja ogólnie nie przepadam za balladami rockowymi, potrafią mnie nudzić), a żwawszych utworów na płycie „The best of VOL. 2” jest zdecydowanie więcej.

 

 

Podrzucam „Ciszę to to krew”, ponieważ przed chwilą było o nieco wolniejszych utworach, a ten na dodatek posiada jeszcze jedną cechę o której chciałabym napisać. Zła Wola to zespół, który ma świetne zaangażowane teksty. „Cisza to krew” jest na przykład opowieścią o stracie dziecka (autor słów: Ojciec), a „Pielgrzymi ognia” (autor słów: Łukasz „Sosen” Słuszniak) to manifest potępiający fanatyzm. Za to także ogromny plus, szczególnie że teksty są napisane naprawdę dobrze, nie ma tam prostych rymów i banałów. Ja, jako fanka słuchania tekstów, jestem zachwycona.

 

 

Nie mam się do czego przyczepić. Jest to srogie granie oparte na porządnych gitarowych podstawach, na dodatek płyta ma dwa bonusy – akustyczne wykonanie utworów „Kolizja” i „Cisza to krew”, które skradły moje serce jako osoby wychowanej na gitarze klasycznej i na akustycznym graniu.

Przede wszystkim ogromny szacunek dla każdego z muzyków Złej Woli – dla Ojca za naprawdę profesjonalne i porządne gitarowe podłoże dla utworów, dla Kucziego za to, co on potrafi wyrabiać na gryfie gitary, dla DiDi za charyzmatyczne granie na basie (jeśli dobrze pamiętam, to Artur gra też akordami!), dla Anioła za nieziemski power i rozbudowane sekcje perkusyjne (jestem Twoją fanką!), dla Wojtasa za charyzmę głosu. I dla wszystkich za osobowości, bo one też przekładają się na muzykę, którą tworzą.

 

Mol(l) Płytowy

Mój facebook

Mój instagram