Hiszpański temperament, jazzowe solówki i słowiański folk. Brzmi jakbym miała Wam mówić o trzech różnych płytach. Tymczasem ja opowiem dziś o jednym krążku – takim, który łączy trzy wspomniane bieguny muzyki i robi to nieziemsko. Stworzył go zespół zwany Madrugada.

To grupa, którą tworzy siedmiu różnych artystów, których zespala (przynajmniej) jedno: zafascynowanie hiszpańską muzyką. Wiktoria Kwiatkowska (śpiew, palmas), Iwona Skrzos (gitara, taniec), Maciej Wieżyński (gitara), Kamila Olesińska (taniec, śpiew, palmas), Anika Kamińska (cajon, palmas, perkusionalia), Michał Herman (gitara basowa) i Wojciech Jankowski (flet poprzeczny, flet prosty) to mieszanka wybuchowa: absolwenci ASP, Politechniki Warszawskiej, tancerze i muzycy, kochający flamenco i muzykę etniczną. Spod ich rąk i stóp wyskoczyło coś niezwykłego. Płyta “Sombra”, która łączy w sobie temperamenty i pasje często tak odległe, że aż nieprzystające do siebie. Kto to widział, żeby słowiański folk wkładać we flamenco i dokładać jazz!? “Madrugada” oznacza w hiszpańskim “poranek”, a poranek to przecież nowy dzień, świeżość i potencjał.

Wiecie, jak usłyszałam, że to flamenco połączone z folkiem, to trochę wątpiłam, przyznaję to szczerze. I bałam się odpalić tę płytę, bo czułam, że się zawiodę. Sama okładka już mnie zachwyciła – pastelowe kolory, kobieta w dużym wianku z kolorowych kwiatów. Nie oceniaj płyty po okładce, tak pomyślałam. W końcu włożyłam kompakt do odtwarzacza. Po przesłuchaniu dwóch pierwszych utworów zapauzowałam muzykę, założyłam słuchawki i odpaliłam raz jeszcze. Grzechem było słuchać tej muzyki na głośnikach – miałam wrażenie, że połowa piękna ucieka mi na boki.

Okazało się, że moje obawy były bezpodstawne. Oczywiście połączenie, jakie prezentuje Madrugada, czyli iście hiszpańską ekspresję przeplataną jazzowymi wariacjami, z tekstami gwarowymi i głęboko folkowymi, nie było dla mnie codziennością więc mój umysł na początku czuł się nieswojo, miał wręcz dysonans poznawczy. Jednakże po drugim przesłuchaniu wpadłam w gorące rytmy flamenco, a etniczne teksty sięgające do wierzeń z rodzimego podwórka rozgościły się w mojej głowie na dobre. Nie mylicie się – znam już tę płytę na pamięć i co ciekawsze, często odtwarzam ją w myślach.

Co takiego urzeka mnie w Madrugadzie? To, że słychać taniec w ich muzyce. Tupanie butów, wyklaskiwanie rytmów i wielopłaszczyznowość instrumentalna nasuwają przed oczy obrazy tancerek i tancerzy flamenco, którzy pląsają w rytm słyszanej muzyki. Zresztą jeśli tylko spojrzycie na teledyski i skład zespołu, łatwo domyślić się, że koncerty to nie tylko muzyczna uciecha dla ucha, ale i taneczna dla oka. Urzeka mnie w nich to, że śpiewają o tym, że dziewczyna wracała o poranku i zaczepił ją młodzieniec, który czychał na jej… wieniec! Okazuje się, że to nie młodzieniec, a sam Szatan z piekła (“A w niedzielę z porania”). Urzeka mnie to, że do sensualnej muzyki zaśpiewana jest ludowa pieśń Kurpiów (“Zaświeć Niesiądzu”, „Uwoz mamo roz”), że w rytmie flamenco opowiedziana została historia młodej dziewczyny, której matka wbrew jej woli każe zostać zakonnicą („Bailando por la madrugada”). W końcu urzeka mnie to, że na tej płycie znajduję nie tylko polskie utwory, ale także po hiszpańsku (“Sombra”).

 

Na koniec powiem Wam, że mam swój ulubiony utwór na tej płycie. Jest to “Nie ma go” – znajduję tam wszystko: spokojny, ale nie nudny rytm z hiszpańskim zadziorem, polski przepiękny tekst (nieco może zagadkowy), który można zinterpretować na kilka sposobów, w końcu wielogłosowe chóry, przepiękne gitarowe brzmienia.

Najgorsze jest to, że chciałabym powiedzieć, że coś było złe. Gitarzysta rzępolił, rytm był nierówny, czegoś zabrakło. Jednakże nie mogę Wam takich rzeczy napisać, bo po prostu ta płyta jest spójna i jest na niej wszystko, co zespół Madrugada powinien zaoferować swoim słuchaczom. Subiektywnie tylko powiem, że najmniej porwał mnie utwór najbardziej jazzowy, czyli „Ziemia”, bo jest tam naprawdę solidna wariacja w tym stylu. Jednakże weźcie poprawkę na to, że ja jazzu nie rozumiem, nie umiem w jazz i potrafię się nim szybko znudzić. Jeśli Ty lubisz jazz, to polecam Ci zacząć Madrugadę właśnie od tego utworu.

Nie wiem jak Was, ale mnie porwali do tańca jak Wiły młodzieńców. Aż tak mnie porwali, że poprosiłam Kamilę Ziółek (@Cat can draw) o zdjęcia inspirowane właśnie tą płytą. Mam nadzieję, że my razem z Madrugadą porwiemy Was w podróż, której nie pożałujecie.

Informacje o Madrugadzie pochodzą z ich strony internetowej.

Mol(l) Płytowy

Mój Facebook: @mollplytowy

Mój Instagram: @mollplytowy

Mój Youtube: Moll Płytowy