Nie tak dawno pisałam o Wardrunie i ich skaldowej nordyckiej muzyce. A gdybym Wam powiedziała, że jest taki zespół, który na koncercie odwzorowuje szamański rytuały zaczerpnięte z wierzeń nordyckich z szeroko pojętego średniowiecza? To Wam powiem – jest taki zespół. Nazywa się Heilung i będzie koncertować jesienią w Polsce. 

Lubię odwoływać się do Waszej wyobraźni więc wyobraźcie sobie patrzeć na żywo na taką scenę: wychodzi tłum Wikingów z tarczami, toporami, w skórzanych ubraniach. Zaczyna się utwór, a przed publicznością odgrywa się scena – Wikingowie w natarciu. Mikrofony są ozdobione drewnem, skórami, rogami, a każdy z muzyków Heilung przeobraża się w szamana, seera, czyli jasnowidza. Mają na głowach poroża i wilcze skóry z paszczą, maski i zakryte twarze – przecież jasnowidzowi nie są potrzebne oczy, aby widzieć i wiedzieć. To nie muzyka. To przedstawienie, w którego sercu są odbiorcy, czyli Wy. 

Heilung to trio: Maria Franz, Kai Uwe Faust, Christopher Juul, które tworzy mieszankę kulturową. Reprezentują bowiem trzy kraje: Niemcy, Danię i Norwegię. Jak sami mówią, ich muzyka oderwania jest od polityki i współczesnych religii. Interesuje ich kultura średniowiecza, a także Wikingowie i mitologia nordycka. Niemal w każdym miejscu możemy przeczytać, że sami opisują swoją muzykę jako „rozszerzenie historii z wczesnego średniowiecza północnej Europy” („Amplified history from early medieval northern Europe”). To, co tworzą, jest esencją pełnego zaangażowania muzyków nie tylko w warstwę dźwiękową, ale także w odtwarzanie pogańskich rytuałów na scenie, tuż przed widownią. Są ubrani jak szamanie i Wikingowie, ozdobiona scena sprawia wrażenie, jakbyśmy za chwilę mieli usłyszeć wodę szumiącą we fiordzie, a spektakl muzyczny prezentowany przez Heilung sprawia, że włosy na całym ciele stają dęba. Człowiek bowiem jest pewien, że uczestniczy w najprawdziwszym obrzędzie, z najprawdziwszym szamanem, dęciem w rogi i magią. Prawdziwą, żywą magią.

Polecam Wam sprawdzić Heilung na social mediach i w sieci. Sami się przekonajcie, że warto pójść na ich koncert – aby poczuć na własnej skórze obrzędy, rytuały i muzykę inspirowaną dawną Skandynawią. Oczywiście polecam też płyty – ja mam jedną, którą dostałam na święta w prezencie. Właśnie dzięki tej płycie – zapisie koncertu – poznałam Heilung i uważam, że jako ambasadorka niesamowitości muzycznej niszy jestem wręcz w obowiązku polecić Wam ten zespół. 

W jesieni szykuje się koncert Heilung, na który dzięki uprzejmości Knock Out Productions pójdę (22 października) i nawet nie wiecie, jak bardzo jestem tym podjarana, mówiąc krótko i nieładnie. Uwielbiam stare instrumenty, jestem zafascynowana Skandynawią i czasami mocno przeszłymi. Nie mogłabym odpuścić sobie obejrzenia na żywo odtworzenia obrzędów szamańskich, na dodatek w wykonaniu tak świetnych artystów, których zrzesza Heilung.

Niebawem opiszę Wam nieco dokładniej muzykę, którą tworzy ta grupa. Możecie na mnie liczyć.

Mol(l) Płytowy

Mój Facebook: @mollplytowy

Mój Instagram: @mollplytowy

Mój Youtube: Moll Płytowy